Monday, May 24, 2010

Ja, jak to ja, jak nie mam weny na rozdzial wielotomowej epopei, to nie siade i nie napisze. A jak mam temat, a przy okazji i dupresje, to tym bardziej. A dupresja nastapila, albowiem po epizodzie z Trzecim Bratem jakos wszystko bylo siadlo, mnie przede wszystkim, porozkladalam siebie na czynniki pierwsze - nie pierwszy i nie ostatni raz, doszlam do wnioskow nie nowych i jakos musialam sie poskladac do kupy. Troche mi to zajelo, jak widac na zalaczonym obrazku.

Z autopsychoanalizy moznaby wysnuc poniekad kompleks Elektry, powyninany nieco. Kompleks niekochanej corki ojca, ktora szuka jego odbicia, ale jako, ze niekochana na wejsciu, to tak sie boi tego niekochania, ze pieprzy sobie sama wszystko, zeby uniknac kolejnego niekochania. Wiec to ona trzyma wladze, nie baczac na to, ze robi kuku nie tylko sobie, ale i tej drugiej stronie. Ale, ze kuku zrobione sobie samej boli mniej, to lepiej zawczasu sobie zagrodzic droge do skrzywdzenia przez tego, ktory moglby nie kochac. Ok, tyle filozofowania, bo temat jest rozwalkowany doszcztenie i nie ma sobie co piora strzepic. Dodam tyle tylko, ze po calej historii nawet Mama byla zdziwiona, ze to u mnie tak podswiadomie gleboko siedzi. 

Co by nauczke wyciagnac i jakos isc do przodu, postanowilam co nieco poreformowac. Jako pierwdzy krok postanowilam zerwac z zabijaniem czasu na moim sekretnym uzaleznieniu, a mianowicie internetowym randkowaniu, przede wszystkim dlatego, ze to nie moja bajka i przez caly moj czas tam de facto do zadnego randkowania nie doszlo, a to dlatego, ze ja sie w to zwyczajnie nie bawie, a ze sie nie bawie, to, jak to moj drogi brat Fetysz mnie nauczyl ostatnio, na chuj? Wiec wzielam i nacisnelam magiczny guzik 'delete profile' i do widzenia, nie do jutra, jutra nie bedzie, jestem single & fabulous i nie udaje, ze chce, zeby bylo inaczej. 

Ponadto mam miesiac urodzinowy, wiec zgodnie ze starym zwyczajem swietuje od pierwszego do ostatniego dnia. Zacwierkalam kiedys na twitterze, ze w tym miesiacu potrzebuje sponsora na: podklad, sciecie wlosow i 2 pary butow. Podklad, sciecie i jedna pare mam, oczywiscie, dzieki sobie samej, a moje nowe cekinowe Conversy ida jako prezent od Mamy. Wszystko w ramach dorastania i prezentow. Rok temu sprawilam sobie BlackBerry na kontrakt, to w tym roku zainwestowalam w elektroniczna szczoteczke do zebow - taka porzadna, podlaczana do pradu, bo mi sie te na baterie znudzily. 

I tak lazilam sobie w ramach urodzin to tu, to tam, az zapelzlam do mojego ulubionego charity shopu tydzien temu, tuz po scieciu wlosow (wracamy do korzeni, asymetria, z lewej prawie nic, no, musi byc profesjonalnie, wiec niewiele), zeby sobie jakies dvd czy ksiazki wypatrzyc. Wypatrzylam, az tu widze na kasie stoi taka mini ksiazeczka 'YOUR BIRTHDAY MAY 26'. Otwieram, nudy nudy, jakies biografie skrotowe etc, a na koncu horoskop taki dosyc szczegolowy. Ide do rozdzialiku 'LOVE', a tam:

Unless there is some stabilizing influence from the ascendant or other planets, first decan Geminis are likely to be fickle and unreliable in love. How could one imagine that such inherently restless individuals would be able to stick with one person for any length of time, any more that they would be liable to remain in one place? They usually have a plausible excuse for their behaviour (these are the fastest talkers and the most inventive liars of the zodiac) but the fact is they just tire very rapidly of the familiar. This is probably because of their approach to life, mental curiosity will always be stronger than emotional commitment.

No, to mi powiedzieli. Jestem hopeless case i chyba po 26 latach jestem z tym faktem po imieniu i jest nam razem dobrze.

Zeby zakonczyc z pozytywnym akcyntem, no, przynajmniej humorystycznym, opowiesc z polki nie do konca 'LOVE', ale pokrewnej. Mam przyjaciela makijazyste, ktory pracuje w salonie wraz z niesamowicie oko me przykuwajacym mlodziencem. Postanowilam wypytac kto zacz, dowiedzialam sie, ze Artysta, nieco niesmialy i jakis taki mocno specyficzny w kontaktach z plcia przeciwna, no to ok, obadamy temat. Jako naczelny cyber stalker wynalazlam delikwenta, gdzie sie dalo, co by sie dowiedziec, z kim mam do czynienia, w sensie co za artysta i czy mi to lezy. Lezy, cudownie, no ale raz widzialam, slowa nawet nie zamienilam porzadnie, wiec wiadomo - fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawic sie, aby bawic sie, aby bawic sie na calego. Ale przyjaciel postanowil sam z siebie mi dopomoc, mial mnie zaprosic na jakies urodzinowe drinki z cala ekipa z pracy, ale zostaly odwolane raz, zostaly odwolane drugi raz, mi fantazja nie podlewana jakos wiedla systematycznie. Az tu nagle dostaje sms od przyjaciela, ze gadal z Panem Artysta i Pan Artysta powiedzial, zeby przekazac mi jego numer telefonu, co by sie umowic kiedy tylko mam ochote. Zbladlam, zapadlam sie pod ziemie i mentalnie wrocilam do liceum. Ale uznalam, ze skoro goscia nie znam, to nie mam nic do stracenia, a do zyskania owszem - moge go poznac! A poza tym bede wygladac na jeszcze wieksza idiotke jak z tego numeru w zaistnialej sytuacji nie skorzystam, wiec raz kozie smierc, wystosowalam krotka wiadomosc tekstowa przedstawiajac sie i czekajac, co bedzie dalej. Odpowiedz nadeszla szybko i tak oto wdalam sie w smsowy ping pong, bardzo sympatyczny i wypelniajacy mi sobotni bezplanowy wieczor. Posypaly sie pytania co robie owej nocy, gdzie mieszkam, gdzie on mieszka, okazalo sie, ze mieszka w East Dulwich, czyli glebokie poludnie Londynu (to tam, gdzie zadne metro nie dociera), ja, ze nigdy tam nie bylam, wiec w odpowiedzi 'I'll show ya! Come to East Dulwich!' i dokladne instrukcje, co i jak, zeby sie tam dostac. Mi wyobraznia oczywiscie ruszyla i zeby nie bylo - bylam na 12-kilometrowym spacerze po poludniowym wybrzezu Tamizy i jest tam pieknie, wiec mi apetyt urosl i nastawilam sie na spacer po East Dulwich, ktory zamienilabym na spacer po moim odkrytym Bermondsey. No dobra, nie bede udawac, ze moja wyobraznia sie zatrzymala na spacerze, gdyz poniewaz ona granic nie uznaje i lubi zyc wlasnym zyciem. Tak czy inaczej po takich zachecajacych instrukcjach transportowych na moje pytanie gdzie i kiedy odpowiedziala mi cisza... Cisza, jak wiadomo, to najlepszy wspolny znajomy moj i Chrupka, jak rowniez ostatnimi czasy Ksiecia i niezliczonej ilosci tych, co przed nimi i po nich. W glowie zapalil mi sie neon 'HE'S JUST NOT THAT INTO YOU', co bylo ok, wszak goscia (jeszcze) nie znam, wiec jak ma byc into me? I tak do czwartku, kiedy to postanowilam sie dowiedziec co i jak ze spacerem. I uwaga, gwozdz programu.

Teatrzyk Czerwona Pantera ma zaszczyt przedstawic:

Zaskakujaca rozmowe Madzi z Panem Artysta  

MADZIA: Hello stranger, so what happened to the big south pole expedition plan? Deal or no deal?

PAN ARTYSTA: What you doing tonight?

MADZIA: Currently updating my blackberry - thrilling.

PAN ARTYSTA: I'll show you thrilling, come meet me later.

MADZIA: Where & what time?

[Dramatyczna przerwa w komunikacji, trwajaca od 22:34 do 23:46.]

MADZIA: How late is later...?

PAN ARTYSTA: Haha!! Hmm... Well are you free? It's quite late? ...... If you want you can come to mine?

MADZIA: It is indeed, plus work tomorrow. Saturday?

[Dramatyczna przerwa przed momentem kulminacyjnym.]

PAN ARTYSTA: Ha! Very true... Ok, saturday night.. Without being outrageously blunt.. Shall we meet up, have a few drinks, and have sex? ........................

[Przerwa na opad szczeki, oraz na emergency chat z bratem Fetyszem, bez ktorego nie bylabym w stanie splodzic zadnej sensownej odpowiedzi, albowiem raczki mi opadli, a wraz z nimi talent do cietej riposty.]

Kurtyna.

Niniejszym z przykroscia oznajmiam, ze moja przyjazn z East Dulwich zostala odroczona na czas nieokreslony.

14 comments:

  1. Łeeee, a gdzie mądre wieści wysłane? Jestem zawiedziony, zostawiasz czytelnika w niepewności, a sprawa zamknięta!

    ReplyDelete
  2. Ktore madre wiesci? Gdzie ja i madrosc? ;) poza tym koncowka jest na tyle dramatyczna, ze czytelnik zasluguje na chwile kontemplacji ;)

    ReplyDelete
  3. No to moge isc pospac te 5 godzin :)

    ReplyDelete
  4. i co? tak się zakończyło? bez żadnego zdania dalej?

    ReplyDelete
  5. Nie, no byly zdania dalej, ale tylko pograzaly delikwenta, ktory nie popisal sie podczas wylapywania odniesienia do 'Desperate Housewives', wiec uznalam, ze nie ma sensu psuc efektu razenia.

    ReplyDelete
  6. hahahahhaha!!! Kocham mężczyzn, to prawie zawsze kretyni!:)

    ReplyDelete
  7. Z jednym wyjątkiem! Ze mną :D

    ReplyDelete
  8. hehehe outrageously blunt indeed :D

    ReplyDelete
  9. I have gone through your post. It was amazing! Weldone keep it up in future as well.

    ReplyDelete
  10. You are doing a great work. I appreciate it and I will recommend your post to the other people also.

    ReplyDelete
  11. Nice Job! I have looked your article and I just loved it. I will share it with other people.

    ReplyDelete
  12. You are doing excellent work. Your products are amazing. Now I'm going to share these amazing products with other people also.

    ReplyDelete
  13. I have gone through your products these are too amazing and now I got confused that what I should buy and what shouldn't. You are doing just amazing work.

    ReplyDelete