Wednesday, June 9, 2010

Dzisiaj bedzie z bajki 'my own private fairytale'. No, sort of, albowiem ja jestem tak bardziej z Andersena, dramat, i to porzadny, musi byc. A ze w temacie moich wzlotow i upadkow (z przewaga tych ostatnich) w tzw. relacjach damsko-meskich nie ma nic, czym bym sie chciala chwalic szerokiej publicznosci, to bedzie profesjonalnie, bo dawno nie bylo. Chyba nie bylo od czasu ostatniej zmiany pracy, ktora miala miejsce pol roku temu. No, to czas najwyzszy...

Bajka bedzie w tonie: jak ja bym chciala, zeby moje zycie raz na jakis czas bylo zwyczajnie nudne. Zebym miala prace w biurze, 9 -5, nudnego faceta w mieszkaniu, nudny, rutynowy seks co wieczor (tudziez co rano), nudne zdrowie psychiczne (w sensie w normie) etc. Ale nie. I ja przysiegam, ze sie nie staram, to wszystko samo tak wychodzi. Nudny seks - nie ma opcji, bo nie ma nudnego faceta w nudnym domu, bo nie ma nudnego domu, bo nie ma nudnej pracy. Wiec kolyszac sie bezustannie na tym perpetuum mobile skazalam siebie na za duzo dramatu, za duzo do ogarniecia i tym samym zrujnowane zdrowie psychiczne, ktorego ubytkow wyliczac nie bede.

I tak oto miesiecy temu szesc, po opuszczeniu szeregow Hermesa, ktorego duch mnie goni w kazdym kolorowym magazynie i kazdym niemal filmie, zasililam szeregi REISSa, w teamie managerskim, wiec niby prestizowo. Bylo mi milo, albowiem moglam sie znowu bawic duzymi lalkami, ubierac je, dodawac pewnosci siebie, nauczyc sie co nieco o roznych typach kobiecosci etc. Fascynujacy temat, wiele razy chcialam o nim napisac, albowiem doswiadczenia z przymierzalni sa nieocenione. Ale ze ja typem standardowym nie jestem, co bylo duzym problemem w Hermesie (w sumie podstawowym), to i tutaj zaczely sie schody, przede wszystkim w zarzadzaniu ludzmi, a dokladnie nastolatkami... Ale nie uprzedzajac faktow - mialam moje momenty typu skladanie portfolio do konkursu ELLE, visual merchandising sklepu mojego i tego najwiekszego, zdobywanie szerokiego uznania etc, klientki (i klienci) przychodzacy tylko do mnie etc. 

Momentem szczytowym byla klientka z salonu za rogiem, ktora pewnego dnia jakies dwa miesiace temu zadzwonila mowiac, ze pewnie jej nie pamietam (ech, nikt nie docenia mojego twardego dysku...), ale tak jej zaimponowalam, ze chciala mi zaproponowac prace w jej firmie. Umarlam na miejscu. Numer zachowalam, ale nie wiedzialam, jak odpowiedziec, albowiem jej biznes to Kensington Lighting Company, czyli showroom z pieknym oswietleniem. A co ja o oswietleniu wiem...? Poza tym ledwo zaczelam REISS, a wiadomo, CV nie wyglada najlepiej z czestymi zmianami.

No i niedawno gruchnela bomba... W telegraficznym skrocie: poczatek konca zainaugurowal dramat z moja menadzerka, ktora najpierw pojechala na wakacje, podczas ktorych nasz sklep nawiedzano i reformowano, po czym wrocila i zniknela w niewyjasnionych okolicznosciach, az potwierdzono, ze zostala usunieta z firmy. W tak zwany miedzyczasie caly team, mocno z menadzerka zaprzyjazniony, sie sprzysiagl przeciwko mnie, albowiem ja, jak to ja, jestem kobieta pracujaca, zadnej pracy sie nie boje, wiec chcialam tym wszystkim reformujacym pokazac, ze potrafimy. No i sie doigralam. Po kilku dniach wolnego na celebracje urodzin wrocilam, zeby zostac wezwana na przesluchanie, podczas ktorego dowiedzialam sie, ze dwie z dziewczyn oskarzyly mnie o kradziez, co zaskutkowalo zawieszeniem moich obowiazkow. 

Uczucie jest tudne do opisania. Apatia polaczona z totalna bezsilnoscia, panika, rozpacza, myslami samobojczymi etc. Hektolitry lez, telefon do mamy, przyjaciolki i sms do Ksiecia z Samochodem, ktory stanal na wysokosci zadania i zamiast sie rozczulac, jakie to okropienstwo mnie spotkalo, od pierwszych slow kazal mi googlac instytucje oferujace porady prawne i caly scenariusz co i jak. Pierwsze dni minely pod znakiem google, telefonu, free legal advice, az dostalam papiery potwierdzajace oskarzenia oraz zeznania swiadkow, ktore nie lezaly na jednej polce z prawda. Kolejne hektolitry lez i kolejna akcja: szukamy nowej pracy. I przypomnialam sobie o tym numerze, ktory od zawsze mialam w portfelu. Zadzwonilam z przeprosinami, ze dopiero teraz, ale nie wiedzialam, jak odpowiedziec... Wszystko ok, oddzwonia, zeby mnie zaprosic na rozmowe. Poszlam, przegadalam z moja byla klientka i przyszla szefowa poltorej godziny, podczas ktorych dowiedzialam sie, ze w 'biurze' moja szefowa ma wiecej butow niz ja mialam przez cale swoje zycie, a w lodowce zawsze jest wino i szampan, jak rowniez Diet Coke. I wiedzialam, ze jestem w domu.

Takze bede zarzadzac oswietleniowym showroomem. Boje sie jak cholera, ale dam rade. Showroom jest na mojej ulubionej ulicy, od ktorej zaczela sie moja cala londynska kariera - Kensington Church Street. Eileen czekala na mnie kilka miesiecy i od razu wiedziala, ze ja to ja i koniec. Ja po pol dnia spedzonego w showroomie w sobote na kacu gigancie po szalonej nocy w The Hawley Arms z Nonita, moja londynska soul sister i poderwaniu Mr Cute Ashtray (to ta czesc, ktora nie chce sie chwalic) powiedzialam tak i teraz tylko czekam, zeby sie oczyscic z zarzutow, co mi idzie niezle, i powiedziec REISSowi papa, fuck off and die.

Takze jest my own private fairytale, ale z takim dramatem, ze mi raczki opadaja. I sie zastanawiam, jak ludzie to robia, ze sobie normalnie zyja, maja te sama prace przez 5 czy chuj knows ile lat, nie nudza sie, nie maja drog przez meke, tylko sa shiny happy i tyle. No bo z mojej skromnej perspektywy zwyczajnie sie nie da.

5 comments:

  1. Nie mają, każdy ma jakiś swój dramacik co pewien czas, to udowodnione naukowo. Gratuluje zatem nowej pracy!!!:)

    ReplyDelete
  2. Na razie potrzebuje wsparcia na przejscie kolejnego przesluchania, nowa praca sie nie zacznie zanim ta sie nie skonczy... ech... :)

    ReplyDelete
  3. Odnośnie przymierzalni, bo nie wiem czy czytałaś: http://broszka.pl/przydupas,a

    ReplyDelete
  4. Czyli jak zwykle - w wielkim skrócie teraz ja. Bo jak zawirowania masz Ty to i ja. Doigrałem się, mówiłem, że Polacy zagranicą to skurwiele? Mówiłem... I nie wiadomo co ze stażem. WIELKI, PRZENAJWIĘKSZY ZNAK ZAPYTANIA. Od wczoraj. Bo ja zawsze muszę przed szereg wystąpić i wkurwić wszystkich tych najważniejszych. I wkurwiłem. Teraz moja kolej na hektolitry łez. Jeśli usłyszysz, że gdzieś w faszjon world w UK szukają kogo do roboty - dawaj koniecznie znać.

    ReplyDelete
  5. No bo my, ktorzy zawsze wystaja przed szereg, zawsze mamy przejebane... przegladaj strony, podesle Ci kilka, i bedzie ok <3

    ReplyDelete