Sunday, March 1, 2009

No to żeby pociągnąć temat wczorajszo-dzisiejszy, będzie niedługo i o kryzysach.

Otóż mój jednoosobowy sztab interwencji kryzysowej na okoliczność takowego podejmuje zawsze ten sam zestaw akcji. Zaczyna się od spicia, które czasami towarzyszy kryzysom samo z siebie, niekoniecznie skorelowane z kryzysem samym w sobie. Kolejnym punktem programu jest późny powrót do domu, rzucenie się na lodówkę, opróżnienie lodówki, a następnie żołądka. Kontemplacja tuszu do rzęs, który zajmuje malowniczo pół twarzy i decyzja, że jak cierpimy, to na całego i nie zmycie go. Po dotarciu do pokoju, włączenie grzejnika, co by wytworzyć mikroklimat "maciczny", pasujący do mającej zostać wkrótce przybranej pozycji embrionalnej. Po drodze jeszcze nie zdjęcie ubrań, nie pościelenie łóżka, rozłożenie kocyka i przykrycie się nim, we wspomnianej pozycji embrionalnej. Wisienką na torcie jest nieprzespanie nocy z powodu gorąca wyprodukowanego przez grzejnik. I oczywiście rano konieczność doprowadzenia się do porządku i pójścia do pracy.

Scenariusz wczorajszej nocy nie wyglądał inaczej. Do teraz średnio ogarniam, ale pozytywny aspekt sprawy jest następujący: przynajmniej wiem, że jeszcze mi zależy, w sensie, że jeszcze potrafi mi zależeć, bo już myślałam, że uczucia wszelakie mnie opuściły, albowiem same lepiej wiedziały, że we mnie się zagnieżdżać nie ma sensu, bo jedyne, co jest mają u mnie zagwarantowane, to zmarnowanie się. Jednak przyznać muszę, że tak bezsensownej i beznadziejnej historii jeszcze w moim repertuarze nie grali.

Wniosek post-noworoczny: jeśli cały rok ma być taki, jak Nowy Rok, to ok, zgadza się, że darmowa kawa, zgadza się, że bieganie i załatwianie niemożliwego pod dziką presją, zgadza się, że posiadanie władzy i kontroli i menadżerowanie. Ale epizod z budzeniem się koło kogoś przypadkowego niestety oznacza dziki błąd, który pokutuje. W sensie błąd w kontekście noworocznym. I żeby to jeszcze było tego warte...

Także moja noc i poranek wybrukowane były ejtsowymi power ballads, na czele z Cher.

Ok, jest poranek podobranocny i mogę zrobić dziewczyński update? Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa na wieść o tym, że facetowi się film urwał...

No comments:

Post a Comment